Czas się spakować, czyli zadecydować czego nie wziąć :) Trzymamy się zasady podpatrzonej gdzieś w necie: 2xmiej rzeczy i 2xwięcej kasy.
Na mojej liście: paszport, kasa (jedynie słuszne karty kredytowe :), bilety i aparat. Jeśli chodzi o ubranie to w zasadzie to co mam na sobie powinno wystarczyć, w końcu niskie ceny na miejscu sprzyjają przyodzianiu w tambylcze szaty :)
Zerkam na drugi plecak i stertę kosmetyków i... co to jest "face & body cooling mist"? i dlaczego "_trzeba_ to mieć przy sobie"? - dobra, nie czepiam się :)
Pakowanie zakończone, gramy w piłkę z Labsonem w ramach pożegniania.
W tym momencie, choć to pierwszy post to już muszę się do czegoś przyznać - zawsze chciałem mieć bloga i ten wyjazd to tylko pretekst ;-) No może nie do końca, tak naprawdę w założeniu ma umożliwić zarejestrowanie na gorąco wrażeń z wyprawy. No dobra przecież i tak tylko ja będę to później czytał :)
Dodam jeszcze, że lot zakupiłem przez serwis start.de, który szczerze polecam :)